"Hodowla organiczna ma wiele zalet. Pośród korzyści, które przynosi dbałość o organiczne hodowanie roślin znajduje się ochrona gleby, popieranie różnorodności ekosystemów, zmniejszenie emisji azotu, zachowanie różnorodności genetycznej i większe (często po prostu godne) dochody dla hodowcy. Już te argumenty wystarczająco przemawiają do mnie za popieraniem i używaniem produktów wyhodowanych organicznie.
Poza wymienionymi korzyściami hodowla organiczna ma jeszcze jedną zaletę, myślę, że najważniejszą dla odbiorcy, bo związaną ze smakiem i jakością. Niewątpliwie daje się zauważyć dużą różnicę w smaku produktów organicznych oraz ich sposobie zachowania się podczas przyrządzania w porównaniu do produktów wyhodowanych na pestycydach. Dodatkowo świadomość tego, że nie jem „ugotowanego” nawozu zwiększa mój komfort psychiczny podczas posiłku. Nie przekonuje mnie argument, że gotowanie niweluje szkodliwe dla człowieka działanie środków owadobójczych czy nawożących.
Znajomość kraju pochodzenia danego produktu jest bardzo przydatna. Dobrze, gdy towarzyszy jej także znajomość stopnia zatrucia środowiska i podejście do ekologicznych form życia w danym kraju. Nie jest bowiem możliwe, by z terenów regularnie zatruwanych odpadami chemicznymi mogła pochodzić żywność zupełnie tymi odpadami nieskażona. Jeżeli wiem, że w jakimś kraju nie dba się o ekologię, to jest wielce prawdopodobne, że nie dba się także o smak i wartość spożywanych tam produktów. Zbyt często wychodzimy z założenia, że wysoka temperatura wystarcza, by pozbyć się wszelkich niepotrzebnych w roślinie, owocu czy warzywie szkodliwych substancji. Zapominamy, że w wysokiej temperaturze ginie także wiele witamin i minerałów, które dany produkt ma naszemu organizmowi dostarczyć. Z tego powodu nie zawsze dobrze jest poddawać wysokiej temperaturze produkt żywnościowy, tylko po to, żeby pozbawić go szkodliwego działania znajdujących się w nim substancji dodatkowych. Najlepiej, gdy dodatkowych substancji nie będzie w produkcie w ogóle. W przeciwnym wypadku osiągamy efekt taki, że ugotowane warzywo jest pozbawione szkodliwego działania substancji dodatkowych, ale także samo w sobie jest już bezwartościowe, bo znajdujące się w nim witaminy także uległy degradacji. Cóż mi po chińskiej marchewce, jeśli będzie ona tylko zapychaczem żołądka, choć można kupić 10 kg już za 50 groszy."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz