piątek, 6 lutego 2015

Mung zimowo - cytrynowy

Fasolka mung to wdzięczne drobne, kokieteryjne ziarenka, które nie dają się przytłoczyć większymi składnikami i przyjemnie łechcą podniebienne rejony. Dlatego bez obaw zestawiam je w takich konfiguracjach, które na pierwszy rzut oka mogą nie zdradzać zawartości mung. Dzisiejszy obiad był więc zestawem fasolowo - warzywnym. Jeśli przygotowuję porcję dla dwóch osób, to potrzebuję taką oto ilość składników:

dwa lub trzy ziemniaki, jedną marchewkę, pietruszkę, 1/3 średniego selera, dwie szalotki, fasolę peruwiańską lima i fasolkę mung po ok. 200 gramów oraz ulubione przyprawy. Dzisiaj miałem chęć na kurkumę, ziele angielskie, liść laurowy, sól himalajską i kmin indyjski. Jeszcze chwila i zapomniałbym o cudzie natury, którym jest jarmuż. Zanim więc wszystko przyprawię, to dodaję jeszcze dwa, trzy liście tego odżywczego smakołyku. Wszystkie składniki (warzywa pokrojone w kostkę) duszę przez ok. 40 - 50 min na wolnym ogniu i podlane tylko taką ilością wody, którą wymagało wcześniejsze, całonocne namoczenie fasoli!

Oliwa z oliwek lub, jeśli ktoś woli, inny ulubiony tłuszcz roślinny przyda się (np. olej konopny będzie pasował), gdy potrawa już przestygnie na talerzu. Dopiero na końcu kilka kropel cytryny.



Mam wrażenie, że białe Lambrusco mogłoby wejść do tego zestawu z korzyścią dla całości, gdyby trzeba było oprawiać ten obiadek w kolacyjny blask...


 

Brak komentarzy: