czwartek, 2 sierpnia 2012

Chłodnikiem być...

Gdy upał doskwiera, a czasu i siły mało, 
to można ochłodzić się letnią zupą białą... 

Lubię chłodnik, bo jest łatwy w przygotowaniu. Pozostawia także dużą przestrzeń dla wyobraźni. Zatem mój chłodnik ma wiele różnych wersji. 
Jeśli ktoś myśli, że gdy botwinka się skończyła, to o chłodniku nie może być już mowy, to myli się bardzo. Może na Litwie tak myślą, skąd chłodnik przyjechał... W Polsce każdy ma własną głowę i własną wersję na szczęście... Ja także :-)


Tym razem potrzebuję jedną dużą marchewkę, jedną dużą pietruszkę, dwie, a nawet trzy garści naci pietruszkowej, 1 l kefiru (najlepiej wegańskiego), szczyptę soli, kolorowy pieprz albo szczypta hyzopu i kmin indyjski. Koniecznie kmin indyjski, by nadać egzotyczny charakter i przełamać warzywną słodycz. Zupa zyskuje bardzo ciekawy aromat i egzotyczną aurę.

Warzywa oskrobuję i ścieram na grube paski. Nać pietruszki drobno siekam. Wszystko duszę pod przykryciem na wolnym ogniu przez 10 - 15 min. Potem odstawiam do wystygnięcia na kolejne 15 - 20 min. W sam raz, by w tym czasie odświeżyć się popołudniowym prysznicem. Potem zalewam przestygnięte warzywa schłodzonym kefirem, doprawiam i podaję...

Smacznego :-) z zaproszeniem do mojej książki, bo jest dostępna tutaj

Brak komentarzy: